Przeskocz do treści

34 dni wojny i co dalej

27 sierpnia 2006

Niedawno zakończył sie zbrojny konflikt izraelsko-libański. Jak do niego doszło, co skłoniło Izraelczyków i Arabów do kolejnej wojny i jakie efekty ona przyniosła?

Israel Postpones Pullout From Lebanon Days Before Rosh Hashanah

Uprowadzenie izraelskiego żołnierza doprowadziło do wybuchu konfliktu, który przerodził się w regularną, brutalną wojnę na Bliskim Wschodzie. Zaczęło się od porwania przez Palestynczyków izraelskiego kaprala Gilada Szalita. Wojska izraelskie w odwecie za uprowadzenie jednego żołnierza najechały na Strefę Gazy, uprzednio bombardując mosty i elektrownie. Normalnie w takich przypadkach dochodzi do wymiany jeńców. Odpowiedź Izraela była niewątpliwie nieproporcjonalna, zważywszy na fakt, że Izrael przetrzymuje w więzieniach około 8200 Palestyńczyków. Należy dodać, że tylko w czerwcu 2006 r. z rąk żydowskich zginęło 42 Palestyńczyków, w tym 24 cywilów. W tym samym okresie Palestyńczycy zabili dwóch żołnierzy izraelskich i jednego osadnika. W czasie najazdu na Strefę Gazy Izrael uprowadził ośmiu ministrów i 60 oficjeli, mimo że rzad w znikomym stopniu odpowiadał za porwanie kaprala. Wyraźnie dał do zrozumienia, że chce zniszczyć nowo wybrany rząd palestyński, a celem operacji nie jest uwolnienie zakładnika, lecz ustanowienie nowych, bezwzględnych „reguł gry”. Następnie konflikt rozprzestrzenił sie na Liban. Ugrupowanie Hezbollah 12-go lipca zaatakowało izraelski patrol na granicy izraelsko-libańskiej. Libańczycy zabili trzech żołnierzy i porwali kolejnych dwóch. Pięciu Izraelczyków zginęło w czołgu, który eksplodowal na minie, po wkroczeniu na terytorium Libanu. W odpowiedzi Izrael zbombardował lotnisko w Bejrucie i inne cele oraz zablokował libańskie porty morskie. W czasie pierwszego tygodnia natarcia życie straciło 300 Libańczyków. Izraelskie pociski doszczętnie zniszczyły całą dzielnicę Bejrutu. Hezbollah w odwecie ostrzelał Hajfę – trzecie co do wielkości miasto Izraela. Kontynuując ataki na Strefę Gazy Izrael znalazł się w stanie wojny na dwóch frontach.

Dlaczego walczą?

Aby zrozumieć, co skloniło obie strony do udziału w tej krwawej konfrontacjim należy się cofnąć do stycznia 2006 r. Wtedy to Hamas, który poprzysiągł zniszczyć Izrael, wygrał wybory parlamentarne w autonomii Palestyńskiej. Nowo utworzony rząd, którego premierem zostal Ismail Hanija, zaczął udowadniać światu, że potrafi rządzić mimo gospodarczego i politycznego bojkotu ze strony Stanów Zjednoczonych i Unii Europejskiej. To on sprawił, że rząd Palestyny był skłonny uznać istnienie państwa Izrael, gdy powróci ono do granic z 1967 r. Te propokojowe posunięcia nie spodobały sie twardogłowym członkom Hamasu, którzy postanowili przeciwstawić się takiej polityce. Jeśli chodzi o Libańczyków z Hezbollahu, prawdopodobne jest, że do ataku nakłonily ich impulsy ze strony Iranu. Teheran mógł przypuszczać, ze nowy konflikt na Bliskim Wschodzie odwiedzie administracje Busha od nakłaniania ONZ do nałożenia sankcji za irański program nuklearny. Izrael chce natomiast zdecydowanie odpowiadać na każdy akt terroru wymierzony przeciw niemu, by dać do zrozumienia potencjalnym wrogom (Iran), że cena za agresję na Izrael będzie wysoka. Premier Ehud Olmert chciał wyraźnie pokazać, że Izrael wprowadza nowe twarde „reguły gry”. Islamscy ekstremiści nie pozostają jednak dłużni. Jeden z liderów Al-Kaidy, Ajman Al-Zawahiri zagroził, ze odpowiedzią za atak Izraela mogą być kolejne zamachy terrorystyczne na całym świecie. Prawdopodobnie próbą takiej odpowiedzi miał być udaremniony 10-go sierpnia zamach na samoloty z Londynie.

Pokój

Ten krwawy konflikt zakończył się 14-go sierpnia o godzinie 7 rano czasu polskiego. Wtedy to weszło w życie porozumienie o rozejmie między Izraelem a libańskim Hezbollahem. Ucichły strzały, Izrael rozpoczął wycofywanie swoich wojsk. Zgodnie z rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ Hezbollah ma wstrzymać ataki, a Izrael „szystkie ofensywne operacje”. Rezolucja RB ONZ wzywa do całkowitego zakończenia walk. W trwającym 34 dni konflikcie zginęło około 1100 Libańczyków, ponad 100 izraelskich żołnierzy i około 40 cywilów w Izraelu. Rezolucja zapowiadała wprowadzenie do południowego Libanu sił pokojowych ONZ liczących do 15 tys. żołnierzy. W nocy z piątku na sobotę, kiedy w Nowym Jorku dyplomaci debatowali nad ostatnimi szczegółami rezolucji, wojska izraelskie rozpoczęły frontalną ofensywę w południowym Libanie. Dziwnym wydaje się, że Izrael mimo rozejmu utrzymał blokadę morską i powietrzną Libanu. Premier Izraela Ehud Olmert powiedział w Knesecie, że nie przeprosi za ofensywę w Libanie, gdyż jego zdaniem Izrael nie miał innego wyjścia, jak tylko rozpocząć wojnę z libańskimi bojownikami z Hezbollahu.

Powojenny bilans…

Znamienne, że po zakończeniu konfliktu obie strony ogłosiły zwycięstwo. Jednak zdecydowanie mniej zadowoleni są Izraelczycy. W ostatnich sondażach 30 proc.z nich twierdzi, że wojna została przegrana, a 36 proc. wskazuje na remis. Aż 70 proc. Izraelczyków uważa, że nie należało godzić się na wynegocjowany przez Organizację Narodów Zjednoczonych rozejm nienakazujący Hezbollahowi uwolnienia dwóch żołnierzy izraelskich, których porwanie rozpoczęło wojnę. Sondaże nie są jednak jedynym problemem izraelskiego rządu po zakończeniu wojny. Amerykański Departament Stanu prowadzi dochodzenie w sprawie użycia przez Izrael w Libanie amerykańskich bomb kasetowych, pomimo porozumienia zakazującego ich używania. Departament Stanu zdecydował się na dochodzenie po tym, jak trzy rodzaje bomb kasetowych odpowiedzialnych za śmierć ludności cywilnej zostały znalezione w południowym Libanie. Porozumienie w sprawie ich używania zostało zawarte w latach 70-tych i dopuszcza ich stosoanie tylko przeciwko jasno określonym celom wojskowym. Tymczasem Amnesty International wprost oskarża Izrael o ludobójstwo. W opublikowanym raporcie twierdzi, że ataki Izraela na obiekty cywilne podczas konfliktu w Libanie były zamierzonymi zbrodniami wojennymi. AI dowodzi, że niszczenie libańskich domów i podstawowej infrastruktury było częścią strategii wojennej Izraela. Organizacja zwróciła sie do ONZ, by ta przeprowadziła „pełne, niezależne i bezstronne dochodzenie” w sprawie tej 34-dniowej wojny. Zdaniem organizacji zniszczenia dokonane przez Izrael nie były tylko skutkami ubocznymi działań wojennych. Jak czytamy w raporcie, 7000 ataków powietrznych i 2500 ataków bombowych z morza było szczególnie skoncentrowanych na obszarach zamieszkanych przez cywilów. Większość z 1183 ofiar po stronie libańskiej nie było bojownikami. Jak twierdzi UNICEF, około jedną trzecią ofiar stanowiły dzieci.

…i powojenne problemy

W Izraelu poparcie dla Ehuda Olmerta i jego rządu drastycznie spada. Jednak w największych opałach wydaje się być szef izraelskiego sztabu, generał Dan Haluc. Kneset zażądał jego dymisji. Powodem nie jest strategia wojenna, ale akcje, które Haluc sprzedał pierwszego dnia ofensywy w Libanie. Szef izraelskiej armii zaprzecza, że zrobił cokolwiek złego. Przyznaje się, że sprzedał akcje w południe 12-go lipca, jednak mówi, że nie można łączyć tej transakcji z wojną. Wartość transakcji wynosiła zaledwie 120 tys. szekli (83 tys. zł). Generał sam przyznał, że na sprzedaży stracił 5400 dolarów, a o wiele więcej straciła jego reputacja. Nie wygląda na to, żeby Haluc złamał prawo giełdowe. Jednak lokalne media dowodzą, że pomimo to transakcja była niewłaściwa z moralnego punktu widzenia. Przyczyny problemów generała mogą być jednak o wiele bardziej złożone. Jak napisał tygodnik Time, powołując sie na wysokiego rangą funkcjonariusza izraelskiego wywiadu, w 2002 r. Pentagon oferował Izraelowi dostawę pocisków bunker-buster mogących niszczyć podziemne umocnienia wroga. Jednak ówczesny dowódca sil powietrznych, gen. Dan Haluc, odrzucił ofertę Waszyngtonu zaznaczając, że jego kraj posiada własną wspaniałą broń tego typu. Cztery lata później ten sam Haluc zostaje szefem sztabu odpowiedzialnym za ofensywę w Libanie. Według wywiadu większość rakiet Hezbollahu była wystrzeliwana z bunkrów rozmieszczonych w południowym Libanie. Izraelczycy wiedzieli, gdzie znajdują się te bunkry, jednak pociski ich produkcji nie zdołały ich zniszczyć. Co więcej, jest prawdopodobne, że w tych bunkrach ukrywali się przywódcy Hezbollahu. A jak buńczucznie oświadczył szejk Naim Kasem, zastępca szefa Hezbollahu, w izraelskich atakach nie zginął nikt z najwyższego przywództwa tej organizacji. Jak powiadomił New York Times, w ubiegłym miesiącu Izrael złożył pilne zamówienie na amerykańskie pociski bunker-buster i nalegał na przyspieszenie dostaw, by zdążyć przed rezolucją Rady Bezpieczeństwa ONZ wprowadzająca zawieszenie broni. Z powodu braku właściwego uzbrojenia Izrael nie mógł wyeliminować wyrzutni i dowództwa Hezbollahu. Dokonywał natomiast ataków na osiedla zamieszkane przez ludność cywilną, w których rzekomo znajdowali się bojownicy ugrupowania dowodzonego przez Hasana Nasrallaha. Dlaczego dowództwo IDF nie przyznało się do braku odpowiedniego uzbrojenia? Teoretycznie mogłoby to zrobić. Jednak decyzje dotycząca bomb bunker-buster podjął Dan Haluc – generał armii Izraela, a akcje ze swojego portfolio sprzedał Dan Haluc – prywatny inwestor. Dlatego karę pewnie poniesie ten drugi, a izraelska armia pozostanie „nieomylna”.

Co dalej?

Najważniejsze jednak, że w Izraelu i Libanie nie giną już ludzie. Co więc musi się zdarzyć, aby na Bliskim Wschodzie utrzymał się względny spokój? Warunkiem pokoju jest ustabilizowanie sytuacji w Libanie. Wiąże się to z potrzebą odbudowy kraju i poprawy warunków życia tak, aby nie byl on podatnym gruntem dla ekstremistów. Kolejnym problemem wydaje sie być Iran, prawdopodobny sponsor libańskich terrorystów. Jednak konfrontacja z Iranem mogłaby przynieść przykre konsekwencje dla całego świata. Ostatnim warunkiem pokoju jest dalsza stabilizacja sytuacji w Iraku, gdyż eskalacja konfliktu między sunnitami i szyitami zniweczyłaby wszelkie dotychczasowe działania pokojowe na Bliskim Wschodzie.

No comments yet

Dodaj komentarz